sobota, 27 września 2014

3. First Time



NOBODY'S POV


Poranek był dla wszystkich ciężki po krótkiej nocy. Ognisko można było uznać za udane, a teraz trzeba było wstać i zmierzyć się z pierwszym spotkaniem grupy. Dziewczyny przygotowały śniadanie w małej kuchni, a chłopcy przygotowali stół. Małe kanapeczki, kawa, kakao, musli z mlekiem, wszytko było po to, aby poczuć się jak w domu. Podczas jedzenia panowała bezwzględna cisza. Noel wstał od stołu i zaczął zbierać talerze, a Thea wkładała je do małego zlewu. Chłopak trącił ją łokciem, ale ona nie zareagowała w żaden sposób.

- Uśmiechnij się piękna. - Posłał jej zadziorny uśmiech, a ona sfrustrowana wrzuciła do zlewu plastikowe talerze i wyszła z impetem z domku.

- Coś Ty jej zrobił? -  Spytał Dominic.

- Chciałem, aby zrzuciła tą pochmurna minkę. Tyle. - Wszyscy wstali od stołu i wyszli powoli z domku kierując się ku ogromnej altanie na środku obozu. To miał być ich pierwszy raz. Thea siedział oparta o jeden z filarów, a obok niej Ludovica zawzięcie rozmawiająca z jedna z terapeutek w fioletowej koszulce z napisem " Valley Of HOPE ". Cała grupa usiadła na drewnianych ławeczka i wpatrywała się w to w VLudovicę, to w terapeutkę.

- Lora. - Vica trąciła niską, pulchną, ruda kobietę. - Zaczynaj.

- Cz-Cześć... Ja jestem Lora. - Kobieta jąkała się niemiłosiernie. - Bę-Będę waszą te-te-terapeutką. - Vica schowała twarz w dłoniach, aby ukryć zażenowanie. Szepnęła coś do ucha Rudej Lory, a ta opuściła na chwilę altankę. Wróciła po 5 minutach bez ogromnych wypieków na twarzy. - Przepraszam... To mój pierwszy dzień. Przedstawcie się... Proszę? Imię... Wiek... Ulubione słodycze... - Pierwszy odezwał się Dominic siedzący najbliżej V.

- Dominic... Mam 18 lat. Nie jem słodyczy... - Usiadł, a po nim wstała Ruby. 

- Ruby. 19. Nie wiem czy to konieczne... 

- Mia. Mam 18 lat. Nie jem... Słodyczy. 

- Alexander. 18. Czekolada. 

- Noel. Mam 19 lat. Uważam, że to idiotyczne... Po co Ci wiedzieć, co lubimy jeść? - Popatrzył na Lorę. Stała zmieszana z ogromnym rumieńcem na twarzy. 

- Możemy kontynuować? Proszę.... 

- Nicolas. Mam 19 lat. 

- Sebastian  Mam 19 lat. Tez uważam to za głupi pomysł. 

- Thea... 18... -  Nawet nie wstała tylko wtuliła się jeszcze mocniej w gruba bluzę Noela. Zapadła niezręczna cisza. Lora usiadła na drewnianej ławce chowają twarz w dłoniach. Ludovica poklepała ją dłonią po ramieniu, a grupie pokazała niezbyt dyskretnym gestem żeby udali się do domku. Wszyscy szli w całkowitej ciszy. Noel pociągną szczuplutka brunetkę za sobą i poszli jedną ze ścieżek w kierunku jeziora.



NOEL'S POV 



Thea szła zaledwie kilka centymetrów od niego, delikatnie ocierając się o jego ramię. Swoje włosy schowała pod kapturem jego bluzy. Twarz miała bladą, a nos czerwony od chłodu poranka. Przyglądał się jej cały czas, wczoraj zaraz po przyjeździe, potem na ognisku, gdy rozmawiali, w nocy, gdy spała i teraz.  Nie mógł oderwać od nie wzroku. 

- A Ty? - Chłopak spytał nieśmiało chcąc dokończyć wczorajszą rozmowę.  

- Widziałam coś, czego nie powinnam była widzieć. - Westchnęła. - To musi Ci wystarczyć. - Noel przycisnął ją do drzewa blokując jej skutecznie ucieczkę. Spojrzała w jego oczy szukając odpowiedzi. 

- Co Ty mi zrobiłaś? - Przysunął ją do siebie, kładąc rękę na jej tali, jej wzrok powędrował ku zielonej trawie, na której stała a potem ku niebu. 

- Uważaj... Bo ja potrafię zabijać.. - Te słowa  były ledwo słyszalne. Spojrzała mu głęboko w oczy i stanęła na palcach przysuwając swój policzek do jego twarzy. - Uważaj... Bo zniknę nim się obejrzysz. - Thea wysunęła się z jego ramion, a Noel nawet nie drgnął. Stanęła do niego plecami jakby na coś czekała. - Zaryzykuj. - Chłopak podszedł do niej złapał ją za bluzę i obrócił tak, aby stała twarzą skierowaną ku niemu. Zatrzymał się na chwile patrząc w jej głębokie, niebieskie oczy. Można by powiedzieć, że ta chwila trwała wieki, chodź tak naprawdę minęła zaledwie minuta. Przycisnął swoje usta do jej warg z lekkim zawahaniem, czekał aż odda pocałunek. Thea wplotła dłonie w jego gęste włosy otwierając lekko usta. Pozwoliła mu działać. Odsunął ja od siebie spoglądając na jej twarz. Była dokładnie taka sama jak zawsze, spokojna, blada, bez żadnym emocji. 

- Zaryzykowałem... 



NOBODY'S POV




Na schodach chatki siedzieli prawie wszyscy, gdy Vica oznajmiła im, że czas iść na terapię, przestrzegając ich przed nowym terapeutą. Wszyscy skierowali się w stronę altanki, w której i tak już ktoś siedział. Noel i Thea siedzieli koło siebie na drewnianej ławeczce wraz z jakimś obcym mężczyzną. Miał on około 20 lat, a mimo swojego młodego wieku  na jego głowie można było zauważyć pierwsze siwe włosy, plakietka na jego koszulce wskazywał, że nazywa się Dennis. Jako pierwsza głos zabrała Vica. Widać było, że nie podobała jej się to, co zaszło na pierwszej terapii z Lorą.

- Poznajcie się. To jest Dennis, wasz nowy główny terapeuta. Jeden z najlepszych tutaj. - Blondyn  uśmiechnął się szczerze do Ludovici i objął ją ramieniem. 

- Dzięki siostra... Już sobie poradzę. - Dennis usiadł na stole i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. - No to jedziemy. Ujawnijcie się. 

- Wyjaśnij im. - Ludovica spojrzał na niego srogo. 

- Ok. Imię, dlaczego się tu znaleźliście oraz jedna ważna dla was osoba. To, co powiecie tutaj nie wychodzi poza tą altankę. Ok? - Przejechał wzrokiem po każdym z osobna i skierował swój palec na szczuplutką blondynkę. - Ty pierwsza księżniczko.

- Mam na imię Mia. Moja matka się mną nigdy nie interesowała, więc popadłam w bulimię.. Potem w anoreksję, aby mnie zauważyła. Nie mam nikogo bliskiego... Poza moim kierowcą. - Ruby chwyciła zimną rękę dziewczyny i uśmiechnęła się do niej szczerze. Palec Dennisa skierował sie teraz ku jednemu z chłopców. 

- Alexander. Trafiłem tutaj po próbie samobójczej... - Zawiesił głos. - Moja dziewczyna manipulowała mną, zawsze chciała abym przy niej był, a gdy mnie nie było robiła mi okropne wyrzuty sumienia. Byłem jej marionetką i robiłem wszystko, czego ode mnie zapragnęła. - Zapanowała cisza. - Najbliżej jestem z mamą, mam tylko ją. - Dennis uśmiechnął się pokrzepiająco do Alex'a, po czym skierował twarz ku Ruby.

- Jestem Ruby. Mój były wyrzucił mnie z wspólnego mieszkania, gdy się dowiedział, że jako szesnastolatka pracowałam w nocnym klubie, jako striptizerka, aby moja młodsza siostra miała pieniądze na leki. Mam cudownego przyjaciela... Thomas zawsze był przy mnie. - Sebastian trącił ją delikatnie ramieniem, co wywołało na jej twarzy delikatny uśmiech. Dennis kiwnął głową w jego kierunku. 

- Sebastian. Okłamałem moja dziewczynę, że jadę do mojej matki, a tak naprawdę... Tydzień temu dowiedziałem się, że jestem poważnie chory i nie wiem jak mam jej to powiedzieć. Emily, moja dziewczyna jest osobą, dla której zrobiłbym wszystko. 

- Jestem Noel. Odkąd skończyłem 15 lat rozprowadzam narkotyki na mała skalę. Jestem tu, bo dowiedziałem się, że mój brat bierze... To znaczy raz wziął, ale to i tak sprawiło, że chce się zmienić, bo bardzo mi zależy na nim. 

- Mam na imię Dominic. Ponad pół roku temu miałem poważny wypadek samochodowy. Nie pamiętam nic... Wszystko przed tym wydarzeniem odleciało. Jestem tu, aby w jakiś sposób odnaleźć siebie. Robię to tez dla mojej siostry, która jest największą jędzą, jaką kiedykolwiek poznałem. - Wszyscy wybuchneli śmiechem. 

- Nicolas. Miałem załamanie nerwowe po śmierci mojej dziewczyny i jednocześnie najlepszej przyjaciółki. Przychodziłem na jej grób codziennie... Gdy poznałem inną dziewczyna poczułem się winny, że zdradzam Brook. Szukam zrozumienia. Nie mam nikogo bliskiego. - Mia uśmiechnęło się ze zrozumieniem do Nicolasa. 

- Moją siostrę już znacie. - Głos zabrał Dennis.-  Ma na imię Ludovica i jest najsłodszą młodszą siostrą, jaką kiedykolwiek miałem. Wylądowała tu, ponieważ została przyłapana w szkole ze swoim chłopakiem w niedwuznacznej sytuacji. Jej najbliższa osobą jestem oczywiście ja. - Poczuł, że jej wzrok mógłby wypalić dziurę w jego głowie. - I jej chłopak Oliver. Dobra. Na koniec śliczna pani po mojej prawicy.

- Thea. Mój ojciec został zamordowany, a ja widziałam jak leży w kałuży krwi i nic nie zrobiłam, żeby mu pomóc. Nie mogłam... Już nie mam nikogo bliskiego. Przepraszam. - Thea wstała i wyszła z altanki kierując się w stronę jeziora, a Noel niemal kilka sekund później wybiegł za nią. Dziewczyna siedziała na pomoście, a po jej policzkach spływały ogromne łzy. Noel stał za nią i starał się jej nie wystraszyć delikatnie siadając obok niej. 

- Boisz się...

- Nie. 

- To nie było pytanie. 





THEA


____________________________________
NEXT: 4.Who is Who ?
____________________________

KOMENTARZE, OPINIE, KRYTYKA <--- ZAPRASZAM PONIŻEJ.

czwartek, 25 września 2014

2. Hello ... I'm VICA.

 
VICA POV
 


 " On nie jest księciem z moich snów...
On jest tym wszystkim, czego nie chce mieć...
To nie mój książę...
Nie mój sen...
Sama nie wiem, czego chce... " 



- Vica! - Ojczym potrząsnął nią. - Twoja grupa jest w domku numer 4. Przestań się obijać. -Dziewczyna odeszła powolnym krokiem w kierunku zielonej, dużej chatki. Delikatnie otworzyła drzwiczki znajdujące się na małym ganeczku i weszła do środka. 

- Cześć... Jestem Vica. Będę waszym kierownikiem grupy. - Podniosła wzrok i zobaczyła przed sobą kilka młodych osób. Jednak jej wzrok skupił się na drobnej blondynce. - Mia?

- Cześć Vica. Jak sie ostatnio widziałyśmy miałaś na imię trochę inaczej?.. I kaleczyłaś angielski. - Mia usiadła na łóżku ignorując skupiony na sobie wzrok

- Ciebie również miło spotkać... - Gula nie ustąpiła z gardła dziewczyny i zaczynał się powiększać. Wzięła kilka głębokich oddechów i otworzyła oczy. - Mam na imię Ludovica. Możecie się do mnie zwracać z każdym problemem. Będę mieszkać z wami w domku. - Dziewczyna szybko przeliczyła osoby znajdujące się w pomieszczeniu oraz łóżka. 10... - Dobrze, więc... Zajmijcie łóżka.
 
- Vica... Czy to prawda, że chcieli was deportować? - Usłyszała za plecami głos blondynki. Gula w gardle pękła.
 - Mia...  Czy to prawda, że Twoja matka to ćpunka? - Chłopcy zaczęli klaskać i gwizdać, a dziewczyny się zaśmiały. - Zastanów się czasem nad słowami ślicznotko. - Vica trzasnęła za sobą drzwiami.
  
***
 Po około 15 minutach Vica wróciła do domu. Wszyscy byli już wypakowani i siedzieli na swoich łóżkach. Dziewczyna rozdała im plakietki, na których wpisali swoje imiona.
Alexander.
Dominic.
Mia.
Noel.
Ruby.
Nicolas.
Thea.
Sebastian.
 
- Świetnie. Za godzinę rozpoczynamy ognisko... Ubierzcie się ciepło... I jestem teraz do waszej dyspozycji. 



NOEL POV



Chłopak podszedł od tyłu do szczupłej brunetki i szepnął jej delikatnie do ucha:
 
- To chyba przeznaczenie... 

- Wątpię, raczej ślepy... 

- Chodźmy na to ognisko. - Podał jej rękę, a ona chwyciła dużą, bordową bluzę z jego łóżka i się nią owinęła. Szła przed nim przez cały czas. Thea sięgała mu tylko do ramienia, miała idealną sylwetkę i hipnotyzujące oczy. - Masz chłopaka?  

- Zainteresowany moim chłopakiem? 

- Nie chłopakiem... Tobą.
 
- Uważaj. - Uśmiechnęła się tajemniczo i usiadła na długiej kamiennej ławeczce przy ognisku. - Czemu?
 
- Słucham? - Usiadł koło niej.
 
- Czemu tu jesteś? - Spojrzał w jej głębokie oczy. Westchnął. 



ALEXANDER POV


 
Alexander siedział obok jakiejś obcej mu dziewczyny, która przez cały czas strzelała kostkami w prawej ręce. Wstał z impetem i podszedł do dopiero, co poznanej dziewczyny.

- Vica... - Dziewczyna odwróciła się z ciepłym uśmiechem na ustach. - Możemy pogadać? 

- Jasne.. Chodź.
 
- Jak to wygląda z Twojej strony? 

- Ponuro... Ale może tylko, dlatego mogę jakoś wam pomóc. Lubię przywracać uśmiech. Gdy widzę smutnych ludzi coś mnie boli w środku. To jest takie dziwne uczucie pustki. Tak jak w zimie.. Brak światła. Gdy ktoś ma uśmiech na twarzy jest piękniejszy. Dlatego też cały czas się uśmiecham. Mama zawsze mi mówiła, że jestem taka iskierka szczęścia przez ten mój uśmiech. Uśmiechnij się.
 
- Jesteś piękna... Gdy się uśmiechasz.
 
- Każdy jest piękny.

- To, co mówisz.. Robisz to z ogromną pasją. Dziękuję.

- Za co...?
 
- Za iskierkę.






VICA



______________
NEXT : 3. First Time

niedziela, 21 września 2014

1. Welcome To The Valley of Hope



Okolica była piękna, liczne zielone drzewa, jezioro, małe drewniane chatki, miejsce na ognisko, boisko do siatkówki, huśtawki, duża sala terapeutyczna i kilka altan. Można by przez chwilę pomyśleć, że to ośrodek wypoczynkowy, a nie miejsce, w którym przebywają osoby borykające się z licznymi problemami, o których nawet szkoda rozmawiać według ich bliskich. Wiele osób chodziło bez sensu po obozie czekając na zgrupowanie i przydzielenie kwater. Kolejni ludzie przybywali  i składali swoje bagaże pod jednym z drzew, siadali na trawie niedaleko ogniska i ogromnej altany z ciemnego drewna. Słońce przebijało się przez korony drzew ocieplając atmosferę. Można było poczuć się jak we śnie.


RUBY POV


Wszystko wydawało się idealne, tylko ludzie ją przerażali. Bała się oceniania szczególnie, jeśli chodziło o jej przeszłość. Usiadła koło przystojnego chłopaka z kilkudniowym zarostem, uśmiechnął się delikatnie i podniósł głowę patrząc jej w oczy.

- Nie jesteś stuknięta...

- Słucham? - Ruby otwarła szeroko oczy, patrząc na niego ze zdziwieniem i irytacją jednocześnie.

- Po oczach można poznać, jaki ktoś jest... Ty wydajesz się być normalna. Miło mi poznać, Sebastian jestem. - Podał jej rękę, a ona odwzajemniła uścisk, przyglądał się jej bardzo uważnie. - Mów.

- Co?

- Czy Ty tylko umiesz zadawać pytania? Opowiedz mi swoją historię. - Zaśmiał się pod nosem. - Chyba, że nie masz historii i przyjechałaś pośmiać się z innych ludzi.

- A Twoja historia? - Spojrzała na niego, położył się na trawie kładąc głowę na czarnej torbie.

- Niedługo sam będę historią.


NOEL POV


Stał przed bramą i przyglądał się ludziom krzątającym się obok jednego ze stołów. Podszedł do niego i przeczytał uważnie informacje poprzyklejane taśma do blatu. Można było wybrać pokój, w jakim będzie się mieszkać przez całe wakacje. Wziął do ręki długopis i obok swojego nazwiska zaznaczył dwie opcje: Pokój koedukacyjny oraz Chatka kilkuosobowa. Stwierdził, że może się dobrze bawić, jeśli tylko trafi na ciekawych ludzi. Interesujących, nieszurniętych. Pod jednym z drzew siedziała para, śliczna ruda dziewczyna i chłopak w zielonej koszulce, przy ognisku siedziały trzy dziewczyny pokazujące sobie nawzajem rany na nadgarstkach.

- Co ja tutaj kurwa robię... - Powiedział do siebie. - Przepraszam. - Zwrócił się do szczupłej brunetki. - Możesz mi powiedzieć gdzie znajdę...

- Tam. - Dziewczyna wskazała na mały drewniany budyneczek w oddali przerywając mu. 

- Nawet nie wiesz, o co chciałem Cię zapytać.... - Zaskoczony spojrzał jej głęboko w oczy. 

- Chciałeś zapytać gdzie jest biuro kierownika obozu. - Powiedziała z kamienna twarzą.

- Skąd wiesz?

- Już trzy osoby się mnie o to pytały. - Dziewczyna odwróciła się na pięcie i powoli ruszyła w stronę ogniska. Noel otworzył szeroko oczy ze zdumienia i otworzył usta, aby cos powiedzieć jednak tajemnicza dziewczyna o niebieskich oczach przerwała mu,

- Thea... 

DOMINIC POV


Dominic siedział w samochodzie i patrzył, co dzieje się za bramą, gdy w tym samym czasie jego ojciec wypakowywał jego bagaż z samochodu. Isabella przez całą podróż trzymała go za rękę, momentami jej długie paznokcie wbijały się w jego skórę. Denerwowała się. Najcudowniejsze rodzeństwo musi się rozstać. Zawsze razem. Isabella i Dominic przeciw całemu światu.


MIA POV


Mia siedziała spokojnie na jednej z ławeczek przy małym żółtym domku. Chyba jeszcze nigdy nie była tak samotna jak w ciągu tego roku. Rodzice, terapia, a teraz jeszcze to. Obóz dla obłąkanych. Chociaż...  Chociaż... „Mają tutaj całkiem przystojnych, obłąkanych facetów..." Pomyślała Mia wodząc wzrokiem za jednym z mężczyzn. Wysoki brunet zmierzał w stronę biura spojrzał na nią przelotnie nie zatrzymując się. Jego twarz była bez jakiegokolwiek wyrazu, co dodawało mu tajemniczość. W brzuchu dziewczyny coś się poruszyło. Wraz z blaskiem jego oczu ona poczuła motylka. 






MIA


____________________
NEXT2. Hello ... I'm VICA.