środa, 22 października 2014

4. Who is Who ?



ALEXANDER'S POV



Jej błękitne oczy, które odbijały niebo i malinowe usta były tak blisko szepcząc przysięgę wiecznej miłości. Leżała z głową na  jego kolana na ich ławce w parku i spokojnie paliła papierosa.
Siedziała przy stole w kuchni jego matki i spokojnie piła kakao.
Zamykała oczy i szeptała zasypiając... A jej melodyjny głos niósł się i oddalał za każdym razem.

- I już zawsze będziemy razem. I nawet śmierć nas nie rozłączy.

Alex wyrwał się z koszmarnego snu nie mogąc złapać powietrza w płuca. Usiadł na łóżku chowając twarz w dłoniach. Z szafki nocnej wziął szklankę wody, a z szuflady wyciągnął pudełko z tabletkami nasennymi. Położył się na puszystej poduszce i przekręcił głowę w lewo. Łóżko obok niego było puste. Mia. Położył bose stopy na drewnianej podłodze uważnie przyglądając się cieniowi za oknem. Podszedł do drzwi wejściowych i delikatnie przekręcił gałkę. Mia siedziała na barierce małego tarasiku za zamkniętymi oczami, bawiąc się skrawkiem rozciągniętej koszuli. Wyczuła jego obecność i wyprostowała się.

- Czemu nie śpisz? - Alex delikatnie podszedł do niej i oparł się łokciami o drewnianą poręcz.

- Nie mogłam zasnąć. - Otworzyła oczy i spojrzała w księżyc. - Miałeś zły sen?

- Ja... Nie. - Zaskoczyła go tym pytaniem.

- Przestań. Przez pół nocy rzucasz się po łóżku. - Jej wzrok mógłby wypalić dziurę w jego głowie.

- To nie jest takie proste. - Alexander zszedł ze skrzypiących schodów i ruszył ku małej plaży przy jeziorze. Wiatr delikatnie muskał jego skórę chłodnymi podmuchami. Gdyby tylko wiedział, że to nie jest koniec jego męczarni nigdy nie pchałby się w tak toksyczne relacje z nigdy nieobecną duchem dziewczyną, która w skrócie zniszczył to, co było najważniejsze. Łącznie ze swym własnym życiem.




NOBODY'S POV




Dzień wolny od jakichkolwiek obowiązków cała ekipa spędziła nad jeziorem. Thea siedziała w cieniu drzew p[przykryta kocem czytając książkę, co równie dobrze mogło graniczyć z cudem, gdy miało się obok Noela. Dominic i Sebastian wraz z Ruby i Vicą grali w siatkówkę. Mia pływała, a Alex słuchał muzyki wpatrując się w nią jak oczarowany. Niby normalny dzień, ale wszystko miało się wyjaśnić. Vica przygotowała dla wszystkich niespodziankę na dzisiejszą noc. Gdy leżeli na piasku wpatrując się w korony ogromnych drzew zaproponowała żeby pojechali na jakąś imprezę. Według zasad każdy miał jeden dzień w tygodniu wolny i jeśli terapeuci nie byli przeciwni mógł wyjść z obozu, oczywiście pod dozorem. Oni mieli Vicę, więc nie mogło być z niczym problemu. Była tylko jedna zasada... Jedna noc, aby stać się kimś innym, bez problemów, uzależnień i chandry. Dziewczyny poszły się przygotować jak to dziewczyny mają w zwyczaju, a chłopcy poszli popływać i wypytać innych czy gdzieś w okolicy szykuje się jakaś impreza. Noel wpadł do domku zaskakując wszystkie dziewczyny powiedział tylko:

- Mamy to.

Vica w zwiewnej sukience koktajlowej w kwiaty, Mia w czarnym topie i obcisłej złotej mini, Ruby w seksownej czerwonej sukience, a Thea w obcisłej małej czarnej i mocnym makijażem pojawiły się na ganku domku ku zaskoczeniu chłopców nadzwyczaj szybko. Sebastian wstał z drewnianej ławeczki i podał Ruby dłoń.

- Możemy iść?



***



Stali przed jednym z największych domów w okolicy, jeśli oczywiście można było go tak nazwać. Ruby weszła po schodach i zadzwoniła dzwonkiem. Drzwi otworzył wysoki przystojny blondyn i przypatrzył się uważnie dziewczynie i wpuścił ich do środka. Wodził wzrokiem za oddalająca się Ruby. Blondyn złapał Dominic'a za łokieć i dyskretnie przyciągnął w swoja stronę.

- Jak ona ma na imię?

- Lepiej sam się tego dowiedz. - Rzucił beztrosko Dominic i wyrwał rękę z uścisku. Zabrał ze stołu szklanki z drinkami i podał jedną z nich Alexandrowi. Chłopak przyjrzał się uważnie koledze i odstawił szklankę na parapet. Mia objęła go od tyłu i pociągnęła w stronę parkietu, na którym wirowało multum ludzi, a Alex spojrzał błagalnie na roześmianego Dominic'a.

- Ja nie tańczę... - Dziewczyna zarzuciła ręce na jego kark. - Mia, odpuść...

- Oj... Mój drogi ja Ci pokażę, że tańczysz. - Przycisnęła go do swojego wątłego ciałka, zbliżając usta do jego lewego ucha. - Pokaż, co umiesz. - Alex objął ją mocnej w talii i zaczął się kołysać w rytm klubowych brzmień. Blondynka wplotła swoje dłonie w jego włosy, zamknęła oczy i odchyliła głowę do tyłu. Sebastian wraz z Ruby uważnie przyglądał się parze i szturchnął dziewczynę delikatnie w lewy bok. Ruby uniosła brew i z tajemniczym wyrazem twarzy ruszyła w ich kierunku, sprytnie lawirowała między pijanymi nastolatkami. Zwinnie wyginając ciało emanowała seksapilem, a napaleni licealiści nie mogli oderwać od niej wzroku i dłoni. Sebastian w kilka setnych sekundy znalazł się przy niej, odgarniając tłum gapiów z impetem przyciągnął ją do siebie, aby pochłonęła jego rytm.

Noel stał niewzruszony naburmuszoną mina swej towarzyszki w piciu piwa, małej, pulchnej blondyneczki. Starał się znaleźć w tłumie jedynie Thea.

- Dlaczego nie zaprosisz mnie do tańca? - Wydusiła w końcu z siebie dziewczynka.

- Bo moja dziewczyna byłaby zazdrosna...

- Kim jest Twoja niby dziewczyna? - Noel wskazał palcem na burze kasztanowych, niesfornych loków i idealne ciało w samotności pochłaniające muzykę. Blondyneczka otworzyła usta ze zdziwienia spoglądając to na Noela to na jego boską dziewczynę. Przechyliła kubeczek z piwem i jednym łykiem połknęła jego zawartość. Niezgrabnym krokiem ruszyła ku Thei próbując naśladować jej zgrabne i ponętne ruchy, co jej zdecydowanie nie wychodziło. Noel myślał, że wybuchnie ze śmiechu, gdy koło niego zjawiła się z promiennym uśmiechem Vica.

- Coś się stało sunshine? - Noel nonszalancko objął ja ramieniem i puścił oczko.

- O ile się nie mylę to za chwileczkę będzie tu mój chłopak.

- Oczywiście... Mogłem się domyślić, że to nie, dlatego, że mnie widzisz. - Zrobił minkę pod tytułem " Chcę wzbudzić w Tobie współczucie".

- A czy ja powiedział, że nie? - Po czym rzuciła się ku wejściu do domu, a następnie na szyję wysokiego blondyna.

- Kim on jest? - Wtrąciła Thea, która właśnie zgrzana stanęła w pełnym blasku przed nim.

- Jej facet. - Przyjrzał się jej uważnie. -  Zazdrościsz?

- Ja? Skąd. - Spojrzała mu głęboko w oczy i ujęła jego twarz w dłonie. - Przecież mam Ciebie. - Zniknęła znów w tłumie, aby pojawić się tuż obok Vicy by móc zapoznać się z jej chłopakiem i jego kumplami. Odwróciła się i skinęła głową w kierunku drzwi. Noel wyszedł przez taras do wielkiego ogrodu. Na zielonej ławeczce już czekała Thea wpatrując się w niebo i znajdujące się na nim gwiazdy. Chłopak usiadł na poręczy ławki i wbił w nią wzrok. Oplotła swoja klatkę piersiową wątłymi rączkami chcąc ukryć gęsią skórkę. Noel ściągnął marynarkę i zarzucił na jej plecy, po czym usiadł blisko niej i objął ją troskliwie ramieniem. Thea podniosła głowę i spojrzała w jego ciemne oczy. Delikatnie i powoli zbliżała swoją twarz do jego, aby móc złożyć na jego ustach niewinny i czysty pocałunek trwający zaledwie dwie sekundy.

- Chodźmy stąd.



OLIVER'S POV



Vica siedziała na kolanach Olivera na tylnym siedzeniu jego samochodu. Gładziła jego włosy, a on przypatrywał się jej z podziwem. Zdał sobie sprawę, że bardzo za nią tęskni i musi coś wymyślić, aby mogła być blisko niego przez cały czas. Ze wszystkich znanych mu związków zarówno ze swoich doświadczeń jak i znajomych mógł wywnioskować, że gdy idealnie dobrani ludzie rozstają się sie na zbyt długi okres czasu zazwyczaj kończy sie sielanka, a zaczynają problemy i wyrzuty o to, kto jest temu winny. W jednej sekundzie miał milion pomysłów w głowie, a w kolejnej całkowita pustkę. Pukanie do szyby wyrwało ich oboje z miłosnego transu, za nią natomiast stała potargana była przyjaciółeczka Vicy. Z impetem otworzyła drzwi samochodu i z niezwykłą siła wyszarpała z niego Vicy za włosy.

- Ty zdziro! - Patty była wściekła, ale ani Oliver, ani jego dziewczyna nie wiedzieli, o co chodzi. - Jak mogłaś tak go przy sobie przywiązać? Jesteś podłą suką! Wykorzystasz go i porzucisz tak jak mnie! Nienawidzę Cię! Zgnijesz w piekle. - Patty dość chwiejnym krokiem oddaliła się od samochodu, aby upaść na schodach i rozbić sobie kolana chwile później. Vica stała jak zaklęta w kamień i nie mogła wydobyć z siebie, ani jednego słowa. Oliver delikatnie skierował ją na przednie siedzenie samochodu, a sam usiadł na miejscu kierowcy i z piskiem opon odjechał w stronę ogromnego parku okalającego dom.



RUBY'S POV



Ruby wraz z Sebastianem, Alexandrem i Mią szła do obozu. Wszyscy byli nadal w świetnym humorze, gdy znaleźli sie przy domku. Na ganku siedziała Vica jak można było się domyślić z Oliverem, swoim chłopakiem. Pokazała im jedynie, aby byli cicho, ponieważ Thea i Noel już spali, jak się później okazało na jednym łóżku. Ruby przykryła ich kocem i sama rzuciła sie na łóżko. Mia położyła się obok niej i zapadła w głęboki sen. Dziewczyna długo wpatrywał się w zasypiającego Sebastiana na sąsiednim łóżku i pragnęła chodź na chwilę położyć się obok niego. Cichutko zsunęła się z łóżka, aby nie obudzić Panny Anorektyczki i bosymi stopami przeszła bezszelestnie po drewnianej posadzce. Głowę położyła na poduszce tak, aby jej oczy były na poziome jego ust. Poczuła, że Sebastian sie do niej przytula i obejmuje ją ramieniem w czuły sposób.

- Skoro boisz się spać z nasza księżniczką trzeba było powiedzieć. - Wyszeptał jej delikatnie do ucha.

- Jeśli nie chcesz żebym spała z tobą to po prostu to powiedz.

- Ale ja nie narzekam.  



LUDOVICA'S POV



Vica siedziała wtulona w Olivera zastanawiając się nad wydarzeniami dzisiejszej nocy. Nadal była zmieszana i nie wiedziała, co ma dalej ze sobą zrobić by nie utonąć w potoku myśli i niezbadanych teorii spiskowych. Gdzieś w jej podświadomości walczyły ze sobą dwa chochliki, jeden dobry do złudzenia przypominający Olivera, a drugi zły wyglądający jak zgryźliwa Patty. Tylko, komu teraz ma wierzyć?  Szurniętej, dwubiegunowej dawnej zmorze jej życia czy nowemu początkowi, miłości, o którą walczyła. Miliony nieprzeczytanych wierszy, które znajdował niby przypadkiem w notatkach swojej matki czy może cudowne piosenki, które jej śpiewał, gdy siedzieli razem w na puchatym dywanie w jej przytulnym pokoiku. Chwytała się tylko dobrych chwil. Które przepływał w jej głowie. Czuły dotyk, miłe słówka, delikatność i niezwykłe uczucie, którym była darzona przez Olivera przemawiały jedynie na jego korzyść. 


- Po dzisiejszej nocy wszyscy w końcu zrozumiemy się, kto jest, kim. - Powiedziała zanim zaczęła odpływać do mitycznej krainy wprost w objęcia Orfeusza. 





VICA & OLIVER

sobota, 27 września 2014

3. First Time



NOBODY'S POV


Poranek był dla wszystkich ciężki po krótkiej nocy. Ognisko można było uznać za udane, a teraz trzeba było wstać i zmierzyć się z pierwszym spotkaniem grupy. Dziewczyny przygotowały śniadanie w małej kuchni, a chłopcy przygotowali stół. Małe kanapeczki, kawa, kakao, musli z mlekiem, wszytko było po to, aby poczuć się jak w domu. Podczas jedzenia panowała bezwzględna cisza. Noel wstał od stołu i zaczął zbierać talerze, a Thea wkładała je do małego zlewu. Chłopak trącił ją łokciem, ale ona nie zareagowała w żaden sposób.

- Uśmiechnij się piękna. - Posłał jej zadziorny uśmiech, a ona sfrustrowana wrzuciła do zlewu plastikowe talerze i wyszła z impetem z domku.

- Coś Ty jej zrobił? -  Spytał Dominic.

- Chciałem, aby zrzuciła tą pochmurna minkę. Tyle. - Wszyscy wstali od stołu i wyszli powoli z domku kierując się ku ogromnej altanie na środku obozu. To miał być ich pierwszy raz. Thea siedział oparta o jeden z filarów, a obok niej Ludovica zawzięcie rozmawiająca z jedna z terapeutek w fioletowej koszulce z napisem " Valley Of HOPE ". Cała grupa usiadła na drewnianych ławeczka i wpatrywała się w to w VLudovicę, to w terapeutkę.

- Lora. - Vica trąciła niską, pulchną, ruda kobietę. - Zaczynaj.

- Cz-Cześć... Ja jestem Lora. - Kobieta jąkała się niemiłosiernie. - Bę-Będę waszą te-te-terapeutką. - Vica schowała twarz w dłoniach, aby ukryć zażenowanie. Szepnęła coś do ucha Rudej Lory, a ta opuściła na chwilę altankę. Wróciła po 5 minutach bez ogromnych wypieków na twarzy. - Przepraszam... To mój pierwszy dzień. Przedstawcie się... Proszę? Imię... Wiek... Ulubione słodycze... - Pierwszy odezwał się Dominic siedzący najbliżej V.

- Dominic... Mam 18 lat. Nie jem słodyczy... - Usiadł, a po nim wstała Ruby. 

- Ruby. 19. Nie wiem czy to konieczne... 

- Mia. Mam 18 lat. Nie jem... Słodyczy. 

- Alexander. 18. Czekolada. 

- Noel. Mam 19 lat. Uważam, że to idiotyczne... Po co Ci wiedzieć, co lubimy jeść? - Popatrzył na Lorę. Stała zmieszana z ogromnym rumieńcem na twarzy. 

- Możemy kontynuować? Proszę.... 

- Nicolas. Mam 19 lat. 

- Sebastian  Mam 19 lat. Tez uważam to za głupi pomysł. 

- Thea... 18... -  Nawet nie wstała tylko wtuliła się jeszcze mocniej w gruba bluzę Noela. Zapadła niezręczna cisza. Lora usiadła na drewnianej ławce chowają twarz w dłoniach. Ludovica poklepała ją dłonią po ramieniu, a grupie pokazała niezbyt dyskretnym gestem żeby udali się do domku. Wszyscy szli w całkowitej ciszy. Noel pociągną szczuplutka brunetkę za sobą i poszli jedną ze ścieżek w kierunku jeziora.



NOEL'S POV 



Thea szła zaledwie kilka centymetrów od niego, delikatnie ocierając się o jego ramię. Swoje włosy schowała pod kapturem jego bluzy. Twarz miała bladą, a nos czerwony od chłodu poranka. Przyglądał się jej cały czas, wczoraj zaraz po przyjeździe, potem na ognisku, gdy rozmawiali, w nocy, gdy spała i teraz.  Nie mógł oderwać od nie wzroku. 

- A Ty? - Chłopak spytał nieśmiało chcąc dokończyć wczorajszą rozmowę.  

- Widziałam coś, czego nie powinnam była widzieć. - Westchnęła. - To musi Ci wystarczyć. - Noel przycisnął ją do drzewa blokując jej skutecznie ucieczkę. Spojrzała w jego oczy szukając odpowiedzi. 

- Co Ty mi zrobiłaś? - Przysunął ją do siebie, kładąc rękę na jej tali, jej wzrok powędrował ku zielonej trawie, na której stała a potem ku niebu. 

- Uważaj... Bo ja potrafię zabijać.. - Te słowa  były ledwo słyszalne. Spojrzała mu głęboko w oczy i stanęła na palcach przysuwając swój policzek do jego twarzy. - Uważaj... Bo zniknę nim się obejrzysz. - Thea wysunęła się z jego ramion, a Noel nawet nie drgnął. Stanęła do niego plecami jakby na coś czekała. - Zaryzykuj. - Chłopak podszedł do niej złapał ją za bluzę i obrócił tak, aby stała twarzą skierowaną ku niemu. Zatrzymał się na chwile patrząc w jej głębokie, niebieskie oczy. Można by powiedzieć, że ta chwila trwała wieki, chodź tak naprawdę minęła zaledwie minuta. Przycisnął swoje usta do jej warg z lekkim zawahaniem, czekał aż odda pocałunek. Thea wplotła dłonie w jego gęste włosy otwierając lekko usta. Pozwoliła mu działać. Odsunął ja od siebie spoglądając na jej twarz. Była dokładnie taka sama jak zawsze, spokojna, blada, bez żadnym emocji. 

- Zaryzykowałem... 



NOBODY'S POV




Na schodach chatki siedzieli prawie wszyscy, gdy Vica oznajmiła im, że czas iść na terapię, przestrzegając ich przed nowym terapeutą. Wszyscy skierowali się w stronę altanki, w której i tak już ktoś siedział. Noel i Thea siedzieli koło siebie na drewnianej ławeczce wraz z jakimś obcym mężczyzną. Miał on około 20 lat, a mimo swojego młodego wieku  na jego głowie można było zauważyć pierwsze siwe włosy, plakietka na jego koszulce wskazywał, że nazywa się Dennis. Jako pierwsza głos zabrała Vica. Widać było, że nie podobała jej się to, co zaszło na pierwszej terapii z Lorą.

- Poznajcie się. To jest Dennis, wasz nowy główny terapeuta. Jeden z najlepszych tutaj. - Blondyn  uśmiechnął się szczerze do Ludovici i objął ją ramieniem. 

- Dzięki siostra... Już sobie poradzę. - Dennis usiadł na stole i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. - No to jedziemy. Ujawnijcie się. 

- Wyjaśnij im. - Ludovica spojrzał na niego srogo. 

- Ok. Imię, dlaczego się tu znaleźliście oraz jedna ważna dla was osoba. To, co powiecie tutaj nie wychodzi poza tą altankę. Ok? - Przejechał wzrokiem po każdym z osobna i skierował swój palec na szczuplutką blondynkę. - Ty pierwsza księżniczko.

- Mam na imię Mia. Moja matka się mną nigdy nie interesowała, więc popadłam w bulimię.. Potem w anoreksję, aby mnie zauważyła. Nie mam nikogo bliskiego... Poza moim kierowcą. - Ruby chwyciła zimną rękę dziewczyny i uśmiechnęła się do niej szczerze. Palec Dennisa skierował sie teraz ku jednemu z chłopców. 

- Alexander. Trafiłem tutaj po próbie samobójczej... - Zawiesił głos. - Moja dziewczyna manipulowała mną, zawsze chciała abym przy niej był, a gdy mnie nie było robiła mi okropne wyrzuty sumienia. Byłem jej marionetką i robiłem wszystko, czego ode mnie zapragnęła. - Zapanowała cisza. - Najbliżej jestem z mamą, mam tylko ją. - Dennis uśmiechnął się pokrzepiająco do Alex'a, po czym skierował twarz ku Ruby.

- Jestem Ruby. Mój były wyrzucił mnie z wspólnego mieszkania, gdy się dowiedział, że jako szesnastolatka pracowałam w nocnym klubie, jako striptizerka, aby moja młodsza siostra miała pieniądze na leki. Mam cudownego przyjaciela... Thomas zawsze był przy mnie. - Sebastian trącił ją delikatnie ramieniem, co wywołało na jej twarzy delikatny uśmiech. Dennis kiwnął głową w jego kierunku. 

- Sebastian. Okłamałem moja dziewczynę, że jadę do mojej matki, a tak naprawdę... Tydzień temu dowiedziałem się, że jestem poważnie chory i nie wiem jak mam jej to powiedzieć. Emily, moja dziewczyna jest osobą, dla której zrobiłbym wszystko. 

- Jestem Noel. Odkąd skończyłem 15 lat rozprowadzam narkotyki na mała skalę. Jestem tu, bo dowiedziałem się, że mój brat bierze... To znaczy raz wziął, ale to i tak sprawiło, że chce się zmienić, bo bardzo mi zależy na nim. 

- Mam na imię Dominic. Ponad pół roku temu miałem poważny wypadek samochodowy. Nie pamiętam nic... Wszystko przed tym wydarzeniem odleciało. Jestem tu, aby w jakiś sposób odnaleźć siebie. Robię to tez dla mojej siostry, która jest największą jędzą, jaką kiedykolwiek poznałem. - Wszyscy wybuchneli śmiechem. 

- Nicolas. Miałem załamanie nerwowe po śmierci mojej dziewczyny i jednocześnie najlepszej przyjaciółki. Przychodziłem na jej grób codziennie... Gdy poznałem inną dziewczyna poczułem się winny, że zdradzam Brook. Szukam zrozumienia. Nie mam nikogo bliskiego. - Mia uśmiechnęło się ze zrozumieniem do Nicolasa. 

- Moją siostrę już znacie. - Głos zabrał Dennis.-  Ma na imię Ludovica i jest najsłodszą młodszą siostrą, jaką kiedykolwiek miałem. Wylądowała tu, ponieważ została przyłapana w szkole ze swoim chłopakiem w niedwuznacznej sytuacji. Jej najbliższa osobą jestem oczywiście ja. - Poczuł, że jej wzrok mógłby wypalić dziurę w jego głowie. - I jej chłopak Oliver. Dobra. Na koniec śliczna pani po mojej prawicy.

- Thea. Mój ojciec został zamordowany, a ja widziałam jak leży w kałuży krwi i nic nie zrobiłam, żeby mu pomóc. Nie mogłam... Już nie mam nikogo bliskiego. Przepraszam. - Thea wstała i wyszła z altanki kierując się w stronę jeziora, a Noel niemal kilka sekund później wybiegł za nią. Dziewczyna siedziała na pomoście, a po jej policzkach spływały ogromne łzy. Noel stał za nią i starał się jej nie wystraszyć delikatnie siadając obok niej. 

- Boisz się...

- Nie. 

- To nie było pytanie. 





THEA


____________________________________
NEXT: 4.Who is Who ?
____________________________

KOMENTARZE, OPINIE, KRYTYKA <--- ZAPRASZAM PONIŻEJ.

czwartek, 25 września 2014

2. Hello ... I'm VICA.

 
VICA POV
 


 " On nie jest księciem z moich snów...
On jest tym wszystkim, czego nie chce mieć...
To nie mój książę...
Nie mój sen...
Sama nie wiem, czego chce... " 



- Vica! - Ojczym potrząsnął nią. - Twoja grupa jest w domku numer 4. Przestań się obijać. -Dziewczyna odeszła powolnym krokiem w kierunku zielonej, dużej chatki. Delikatnie otworzyła drzwiczki znajdujące się na małym ganeczku i weszła do środka. 

- Cześć... Jestem Vica. Będę waszym kierownikiem grupy. - Podniosła wzrok i zobaczyła przed sobą kilka młodych osób. Jednak jej wzrok skupił się na drobnej blondynce. - Mia?

- Cześć Vica. Jak sie ostatnio widziałyśmy miałaś na imię trochę inaczej?.. I kaleczyłaś angielski. - Mia usiadła na łóżku ignorując skupiony na sobie wzrok

- Ciebie również miło spotkać... - Gula nie ustąpiła z gardła dziewczyny i zaczynał się powiększać. Wzięła kilka głębokich oddechów i otworzyła oczy. - Mam na imię Ludovica. Możecie się do mnie zwracać z każdym problemem. Będę mieszkać z wami w domku. - Dziewczyna szybko przeliczyła osoby znajdujące się w pomieszczeniu oraz łóżka. 10... - Dobrze, więc... Zajmijcie łóżka.
 
- Vica... Czy to prawda, że chcieli was deportować? - Usłyszała za plecami głos blondynki. Gula w gardle pękła.
 - Mia...  Czy to prawda, że Twoja matka to ćpunka? - Chłopcy zaczęli klaskać i gwizdać, a dziewczyny się zaśmiały. - Zastanów się czasem nad słowami ślicznotko. - Vica trzasnęła za sobą drzwiami.
  
***
 Po około 15 minutach Vica wróciła do domu. Wszyscy byli już wypakowani i siedzieli na swoich łóżkach. Dziewczyna rozdała im plakietki, na których wpisali swoje imiona.
Alexander.
Dominic.
Mia.
Noel.
Ruby.
Nicolas.
Thea.
Sebastian.
 
- Świetnie. Za godzinę rozpoczynamy ognisko... Ubierzcie się ciepło... I jestem teraz do waszej dyspozycji. 



NOEL POV



Chłopak podszedł od tyłu do szczupłej brunetki i szepnął jej delikatnie do ucha:
 
- To chyba przeznaczenie... 

- Wątpię, raczej ślepy... 

- Chodźmy na to ognisko. - Podał jej rękę, a ona chwyciła dużą, bordową bluzę z jego łóżka i się nią owinęła. Szła przed nim przez cały czas. Thea sięgała mu tylko do ramienia, miała idealną sylwetkę i hipnotyzujące oczy. - Masz chłopaka?  

- Zainteresowany moim chłopakiem? 

- Nie chłopakiem... Tobą.
 
- Uważaj. - Uśmiechnęła się tajemniczo i usiadła na długiej kamiennej ławeczce przy ognisku. - Czemu?
 
- Słucham? - Usiadł koło niej.
 
- Czemu tu jesteś? - Spojrzał w jej głębokie oczy. Westchnął. 



ALEXANDER POV


 
Alexander siedział obok jakiejś obcej mu dziewczyny, która przez cały czas strzelała kostkami w prawej ręce. Wstał z impetem i podszedł do dopiero, co poznanej dziewczyny.

- Vica... - Dziewczyna odwróciła się z ciepłym uśmiechem na ustach. - Możemy pogadać? 

- Jasne.. Chodź.
 
- Jak to wygląda z Twojej strony? 

- Ponuro... Ale może tylko, dlatego mogę jakoś wam pomóc. Lubię przywracać uśmiech. Gdy widzę smutnych ludzi coś mnie boli w środku. To jest takie dziwne uczucie pustki. Tak jak w zimie.. Brak światła. Gdy ktoś ma uśmiech na twarzy jest piękniejszy. Dlatego też cały czas się uśmiecham. Mama zawsze mi mówiła, że jestem taka iskierka szczęścia przez ten mój uśmiech. Uśmiechnij się.
 
- Jesteś piękna... Gdy się uśmiechasz.
 
- Każdy jest piękny.

- To, co mówisz.. Robisz to z ogromną pasją. Dziękuję.

- Za co...?
 
- Za iskierkę.






VICA



______________
NEXT : 3. First Time

niedziela, 21 września 2014

1. Welcome To The Valley of Hope



Okolica była piękna, liczne zielone drzewa, jezioro, małe drewniane chatki, miejsce na ognisko, boisko do siatkówki, huśtawki, duża sala terapeutyczna i kilka altan. Można by przez chwilę pomyśleć, że to ośrodek wypoczynkowy, a nie miejsce, w którym przebywają osoby borykające się z licznymi problemami, o których nawet szkoda rozmawiać według ich bliskich. Wiele osób chodziło bez sensu po obozie czekając na zgrupowanie i przydzielenie kwater. Kolejni ludzie przybywali  i składali swoje bagaże pod jednym z drzew, siadali na trawie niedaleko ogniska i ogromnej altany z ciemnego drewna. Słońce przebijało się przez korony drzew ocieplając atmosferę. Można było poczuć się jak we śnie.


RUBY POV


Wszystko wydawało się idealne, tylko ludzie ją przerażali. Bała się oceniania szczególnie, jeśli chodziło o jej przeszłość. Usiadła koło przystojnego chłopaka z kilkudniowym zarostem, uśmiechnął się delikatnie i podniósł głowę patrząc jej w oczy.

- Nie jesteś stuknięta...

- Słucham? - Ruby otwarła szeroko oczy, patrząc na niego ze zdziwieniem i irytacją jednocześnie.

- Po oczach można poznać, jaki ktoś jest... Ty wydajesz się być normalna. Miło mi poznać, Sebastian jestem. - Podał jej rękę, a ona odwzajemniła uścisk, przyglądał się jej bardzo uważnie. - Mów.

- Co?

- Czy Ty tylko umiesz zadawać pytania? Opowiedz mi swoją historię. - Zaśmiał się pod nosem. - Chyba, że nie masz historii i przyjechałaś pośmiać się z innych ludzi.

- A Twoja historia? - Spojrzała na niego, położył się na trawie kładąc głowę na czarnej torbie.

- Niedługo sam będę historią.


NOEL POV


Stał przed bramą i przyglądał się ludziom krzątającym się obok jednego ze stołów. Podszedł do niego i przeczytał uważnie informacje poprzyklejane taśma do blatu. Można było wybrać pokój, w jakim będzie się mieszkać przez całe wakacje. Wziął do ręki długopis i obok swojego nazwiska zaznaczył dwie opcje: Pokój koedukacyjny oraz Chatka kilkuosobowa. Stwierdził, że może się dobrze bawić, jeśli tylko trafi na ciekawych ludzi. Interesujących, nieszurniętych. Pod jednym z drzew siedziała para, śliczna ruda dziewczyna i chłopak w zielonej koszulce, przy ognisku siedziały trzy dziewczyny pokazujące sobie nawzajem rany na nadgarstkach.

- Co ja tutaj kurwa robię... - Powiedział do siebie. - Przepraszam. - Zwrócił się do szczupłej brunetki. - Możesz mi powiedzieć gdzie znajdę...

- Tam. - Dziewczyna wskazała na mały drewniany budyneczek w oddali przerywając mu. 

- Nawet nie wiesz, o co chciałem Cię zapytać.... - Zaskoczony spojrzał jej głęboko w oczy. 

- Chciałeś zapytać gdzie jest biuro kierownika obozu. - Powiedziała z kamienna twarzą.

- Skąd wiesz?

- Już trzy osoby się mnie o to pytały. - Dziewczyna odwróciła się na pięcie i powoli ruszyła w stronę ogniska. Noel otworzył szeroko oczy ze zdumienia i otworzył usta, aby cos powiedzieć jednak tajemnicza dziewczyna o niebieskich oczach przerwała mu,

- Thea... 

DOMINIC POV


Dominic siedział w samochodzie i patrzył, co dzieje się za bramą, gdy w tym samym czasie jego ojciec wypakowywał jego bagaż z samochodu. Isabella przez całą podróż trzymała go za rękę, momentami jej długie paznokcie wbijały się w jego skórę. Denerwowała się. Najcudowniejsze rodzeństwo musi się rozstać. Zawsze razem. Isabella i Dominic przeciw całemu światu.


MIA POV


Mia siedziała spokojnie na jednej z ławeczek przy małym żółtym domku. Chyba jeszcze nigdy nie była tak samotna jak w ciągu tego roku. Rodzice, terapia, a teraz jeszcze to. Obóz dla obłąkanych. Chociaż...  Chociaż... „Mają tutaj całkiem przystojnych, obłąkanych facetów..." Pomyślała Mia wodząc wzrokiem za jednym z mężczyzn. Wysoki brunet zmierzał w stronę biura spojrzał na nią przelotnie nie zatrzymując się. Jego twarz była bez jakiegokolwiek wyrazu, co dodawało mu tajemniczość. W brzuchu dziewczyny coś się poruszyło. Wraz z blaskiem jego oczu ona poczuła motylka. 






MIA


____________________
NEXT2. Hello ... I'm VICA.

środa, 27 sierpnia 2014

0.9 NICOLAS


PAŹDZIERNIK 

Nicolas stał samotnie nad grobem Brook. Silny wiatr zdarł z jego głowy czapkę. Chłopak przykucnął, żeby ja podnieść, usunął suche liście z nagrobka odsłaniając datę śmierci. Minęło zaledwie pół roku od wypadku samochodowego, w którym zginęła, a nadal było mu ciężko. Był wściekły na siebie za to, że się wtedy pokłócili, że pozwolił jej odjechać, że okazał się dupkiem. "Moja Brook... Na zawsze moja Brook." Było tyle niewypowiedzianych słów, zmarnowanych szans, niepotrzebnego milczenia. Kolejny podmuch wiatru wyrwał go z zadumy. 

- Przyjdę jutro. Obiecuję.

I przyszedł, tak jak codziennie od pół roku pojawił się na cmentarzu, ale nie podszedł do jej grobu, nie przywitał się.. Patrzył tylko z oddali jak jej rodzice składają kolejne kwiaty na tym zimnym kawałku marmuru.

LISTOPAD 

- Poznałem kogoś... - Siedział zmarznięty na suchym, pożółkłym trawniku. - Tylko, że to za wcześnie... Powiedziałem, że mam kogoś, że codziennie się widujemy, że coś nas łączy... Nie kłamałem. - Ukrył twarz w dłoniach. - Kocham Cię... Dlaczego mi to zrobiłaś? 

GRUDZIEŃ 

Drżącą dłonią położył na nagrobku malutki bukiecik czerwonych róż. Uśmiechnął się delikatnie, a po policzku zaczęła spływać mu gorąca łza.

- Wszystkiego najlepszego kochanie. 

STYCZEŃ 

- Moja matka twierdzi, że nie powinienem tutaj codziennie przychodzić. - Zaśmiał się. - Uważa, że i tak sobie nie porozmawiamy... Tylko, że my rozmawiamy... To znaczy ja rozmawiam... - Westchnął. - Widziałem wczoraj twojego brata, wygląda... Dobrze. - Wibracje telefonu zmusiły go do przerwania monologu. - Jestem umówiony z Katty... Mamy się uczyć do testu z biologii. Przepraszam. 

LUTY

Śnieg przysłonił nagrobek, delikatna puchowa pierzynka ustąpiła jednak gorącemu oddechowi Nicolasa po raz kolejny odsłaniając datę śmierci Brook. Złożył delikatny pocałunek na małym szklanym oczku z jej zdjęciem i odszedł bez słowa.

MARZEC

Trawa zaczynała się zielenić, ale nadal było cholernie zimno. Nicolas stał tuż obok Andrew i wpatrywał się w nagrobek. Była zadziwiając podobna do starszego brata, a on nigdy tego nie zauważył. Andrew poklepał go dłonią w ramie i odszedł. Nicolas zaczął się zastanawiać, dlaczego nagle wszyscy zapomnieli o Brook. Nikt już nie przynosił kwiatów, jej matka nie wpadała, aby opowiedzieć o tym, jaki to sernik upiekła na imieniny babci, nawet Andrew bywał tam rzadko. Ona nikogo już nie obchodziła.

KWIECIEŃ 

Minął rok... A ból nie minął. Nie minęło poczucie winy, nie pozbył się uczuć. Nicolas zmrużył oczy.

- Kocham Cię...

MAJ




CZERWIEC 




LIPIEC 


- Przyszedłem się pożegnać. Wyjeżdżam... I mam nadzieję, że pomoże mi to wyjaśnić parę spraw. Przepraszam, że mnie długo nie było, ale...  Nie byłem w stanie... Nie mogłem... Wybacz...  - Odszedł bez łez w oczach, ale z ogromnym poczuciem winy, tęsknoty i bólu, jaki jej zadał swym odejściem. 




Nicolas & Brook


______________


NEXT : 1. Welcome To The Valley of Hope

niedziela, 24 sierpnia 2014

0.8 MIA


" 40... Proszę. Musi być 40... Tak bardzo się starałam. " Mia wierciła się stojącą na ogromnej wadze w Klinice. Jedna z sanitariuszek uważnie się jej przyglądała, gdy tylko weszła przez ogromne drzwi.

- 42 kilogramy... - Pielęgniarka spojrzała w kartę. - Gdy ostatni raz u mnie byłaś ważyłaś 43 kilogramy.

- Och... - Blondynka westchnęła, udając skruchę. - Ale jak to możliwe... Jem codziennie owoce i warzywa i nawet mięso. - Mia spuściła głowę.

- Pani doktor chce się z Tobą widzieć. - Pielęgniarka zaprowadziła ją do ogromnego gabinetu, gdzie czekała ją egzekucja. Pani doktor Clinton siedziała w skórzanym fotelu za dębowym biurkiem. Gdy tylko Mia podeszła ta wręczyła jej karteczkę. Dziewczyna zręcznie rozłożyła papier i przeczytała tekst na niej zawarty. Opuściła pospieszanie gabinet i udała się do swojego pokoiku, który dzieliła z jedną z dziewczyn chorych na bulimię i tak całkiem szczerze musiała przyznać, że nie zna jej imienia, a ich kontakty ograniczały się do przebywania w jednym pomieszczeniu. Spakowała dokładnie wszystkie swoje rzeczy do pudeł, a te najpotrzebniejsze do walizki. Jak została poinformowana przez panią Clinton, a  dokładnie przez skrawek papieru, który od niej otrzymała. Jutro dokładnie o godzinie 10.30 ma wsiąść do samochodu, a kierowca zawiezie ją do Valley Of Hope, gdzie została wysłana przez własną matkę. Idealnie.

***

- Witam panienko Mio. Cudownie panienka wygląda. - Młody kierowca słodko się uśmiechnął.

- Witam... Możemy...? - Mia skinęła głową upominając się o otworzenie jej drzwi. Wsiadła do samochodu i nie odezwała się ani słowem przez całą podróż. Gdy dotarli na miejsce dostrzegła mnóstwo drewnianych chatek, ogromny las i jezioro. Była zniesmaczona. - Jeśli tylko po Ciebie zadzwonię masz się tu zjawić jak najszybciej. Zrozumiano? 

- Ale co powie na to pani matka? 



- Nic nie powie, bo Ty jej nie powiesz. - Mia uśmiechnęła się złośliwie i wysiadła z samochodu. Brakowała jej poniżania ludzi,  którzy pracowali dla jej rodziców. - Pamiętaj,  mój drogi, że mam na ciebie haka. Mamusiu... On mnie wykorzystał. - Jej głosik zrobił się piskliwy. - Umiem omotać każdego. - Odwróciła się na pięcie i ruszyła w kierunku bramy obozu ledwo trzymając równowagę na chudych nogach.



________________
NEXT: Nicolas.

piątek, 22 sierpnia 2014

0.7 ALEXANDER


Szpitalna sala była obskurnym miejscem, do którego raczej niechętnie by się wracało. Głowa bolała go niesamowicie. Światło wpadające przez okno nie było ciepłe, niosło ze sobą chłód marcowego poranka. Przeklną w  myślach doskonale wiedząc, że nie może wstać. Uniósł głowę...  I nastała ciemność. Słyszał głosy, znane mu, ale jedna w jakiś sposób nieokreślone. Ktoś dotknął jego dłoni, pomarszczona skóra była sucha, chropowata i nieprzyjemna w dotyku. Otwiera oczy i widzi najpiękniejszą dziewczynę na świecie, ma cudowne włosy, długie i brązowe, zielone oczy migoczą w świetle szpitalnej lampki. Krzyk. Okropny krzyk. To ona tak wyje rozpadając się na kawałki. Ktoś potrząsa nim, ktoś go woła. Robi się jasno. Wszystko nabiera kolorów.

- Alexander! Synku! - Przed jego oczami materializuje się mama, śliczna szczupła brunetka z fioletowymi sińcami pod niebieskimi oczami. - Sen... Tylko sen... - Opada na plastikowe krzesło stojące obok jego łóżka.

- Mamo... Idź do domu. - Podnosi delikatnie rękę i kładzie na jej głowie opartej o krawędź stalowej konstrukcji.

- Alexander... Tak mi przykro... - Cichy szloch wydobywa się z jej gardła. Powieki zaczęły robić się coraz cięższe, aż w końcu opadły pozwalając mu zapaść w głęboki sen. 

***

- Te tabletki 2 razy dziennie, te tabletki 3 razy dziennie, a te po każdym posiłku. -  Pulchna pielęgniarka skrupulatnie wymieniała, co jest, od czego, stawiając na białym blacie przed Alex'em kolejne pomarańczowe pudełeczka z lekami. - Mam nadzieję chłopcze, że już się nie spotkamy. - Podeszła do niego i ucałowała delikatnie w czoło, zawsze traktował koleżanki mamy jak własne ciotki, ale z żadną się tak nie zżył. - Powodzenia Alex. 

***

- Alexander Will Johnson! Wyłaź w tej chwili z łazienki. - Stanowczym głosem mam przypominała mu, co 2 minuty, że musi się pospieszyć na pociąg.- Wyjdź, albo ja wejdę. - Przerwał jej otwierając zamaszyście drzwi.

- Mamo... Idę do ludzi i muszę się prezentować jak na Twojego syna przystało. - Matka poprawiła mu rękawy czarnej bawełnianej  koszulki i przygładziła włosy. Był sporo wyższy od niej, a ważył dokładnie tyle samo.

- Kochanie, wiesz jak bardzo mi na Tobie zależy, ojcu tez zależało... Jeśli nie chcesz tego robić to nie musisz. Nie mogę Cie do niczego zmuszać.

- Możesz. Jesteś moją matką. Od tego właśnie są matki...

- Od czego?

- Od prawienia dzieciom, co mogą, a czego nie mogą robić, ale Ty nigdy tego nie robiłaś.

- Bo Ty byłeś zbyt mądry by mnie słuchać. - Przytulił ją mocno i pocałował w czubek głowy, chwycił dużą, sportową torbę i wyszedł z domu w kierunku stacji kolejowej z nadzieją, że pociąg napadną Indianie lub ktoś rozbierze tory udaremniając mu dotarcie do celu jego podróży. 


"Kochaj mnie... Mimo wszystko, a już na zawsze będę Twoja..." 
"Kochaj mnie... A już zawsze będę blisko...”
"Kochaj mnie...”
"Nawet śmierć nas nie rozłączy"
"Bo gdy umrę... Ty pójdziesz za mną do Tartaru"




________________
NEXT: Mia.



czwartek, 21 sierpnia 2014

0.6 LUDOVICA



Po sali muzycznej rozchodziły się piękne dźwięki " Time To Say Goodbye ", Ludovica siedziała w kącie schowana za stojakiem na nuty, reszta durnego zespołu jej matki ćwiczyła utwory na akademie kończącą szkołę. Przyglądała się wszystkim po kolei. Oliver siedział na samym końcu sali przy rozstawionej perkusji, a z jego miny i spuszczonych ramion można było wywnioskować, że kara, jaką przyznał mu dyrektor za obściskiwanie się z Ludovicą w gabinecie pielęgniarki wcale mu się nie podoba. " Dokończymy to." Te słowa utkwiły w jej pamięci, niestety rok szkolny kończył się za 2 dni, a ona wyjeżdżała na obóz terapeutyczny prowadzony przez jej ojczyma. " To Twoja kara. Nie po to przeprowadziłam się do Ameryki żeby moja córka robiła z siebie amerykańską dziwkę. " Słowa matki na długo utkwiły w jej sercu.

- To wszystko na dzisiaj. Możecie wyjść. - Na te słowa Ludovica wstała z impetem z posadzki i ruszyła ku wyjściu. Złapała Olivera za łokieć i pociągnęła za najbliższy róg, składając gorący pocałunek na jego ustach.

- Moja matka ma dzisiaj dyżur w szpitalu. Mam wolną chatę. Chce cię wziąć na stole w jadalni. - Wyszeptał jej do ucha zmysłowym tonem, któremu nie mogła się oprzeć. - Przyjadę o 8. - Oliver zniknął w mgnieniu oka i tak samo szybko się pojawił z powrotem by dać jej słodkiego całusa w czoło na pożegnanie. I znów go nie było. Od tak dawna nikt nie zawrócił w jej głowie. Wszystko zeszło na dalszy plan. I pomyśleć, że poznali się pierwszego dnia szkoły, dokładnie 3 lata temu, obrzucili wyzwiskami, a dokładnie to ona jego za zarysowanie jej samochodu kluczykami. Oliver się przyznał, że chciał ją poderwać, ale Ludovica nadal nie rozumiała, czemu w taki sposób. " Vica... Moja słodka Vica."  Rozpływała się, gdy zdrabniał jej imię, gdy całował jej szyję, dekolt, gdy pieścił piersi, nawet, gdy był zły, nadal był jej Oliverem.

- Vica! - Matka miała donośmy głos, dobiegał on z sali muzycznej, dziewczyna usłyszała huk i kilka przekleństw, które wyrzuciła z siebie w ojczystym języku. -  Weź to. -  Podała jej stertę zeszytów, nut i luźnych kartek, które były zapisane wierszami. Udało jej się przeczytać kilka w drodze do samochodu. Były piękne. 

- Mamo... Kto to napisał? 

- Oliver słonko. -  Na twarzy jej matki pojawił się delikatny uśmiech. Kochała chłopaka córki jak własnego syna, co powodowało zazdrość Ludovici, bo gdy się pokłóciły to właśnie on rozmawiał z nią i wysłuchiwał przeprosin. Co tu musiała być za wieź? Dziewczynie nawet parę razy przeszło przez myśl, że jej Oliver i jej matka ze sobą sypiają, ale za każdym razem zbierało się jej na torsje. 

***

Równo o 8 pod domem zaparkował Oliver swoim nowiutkim BMW I8, które dostał od ojca na urodziny. Vica nadal zastanawiała się, po co jego matka pracuje w szpitalu, skoro śpi na pieniądzach męża. Zbiegła po schodach, przeglądając się w lustrze, które biegło przez całą długość ściany. Wyglądał seksownie, czarna sukienka idealnie podkreślała jej wcięcie w talii, czerwona szminka kontrastowała z blond włosami, a szpilki... O Boże...  Każda dałaby się poćwiartować za szpilki od Louboutin. "To będzie nasz noc." 

Oliver miał na sobie czarną lniana koszulę, która świetnie ukazywała jego idealne mięśnie sportowca. Rzuciła mu się na szyję.

- Jesteś piękna... -  Wyszeptał w jej włosy. - Seksowna... - Złapał ją za tyłek. - Nie mogę się doczekać, aż zedrę z Ciebie tą sukienkę. - Obszedł samochód i otworzył jej drzwi, a by mogła wsiąść. Mieszkał dwa kilometry dalej przy tej samej ulicy w domu zupełnie nie podobnym do tego, w którym mieszkała Vica. Jej był nowoczesny, ale przytulny, mnóstwo poduszek, dywanów i bibelotów walających się po całym domu, a jego nowoczesny, ale smutny, zimny, pusty, ale nadal piękny i ogromny. Zaparkował samochód w garażu, otworzył jej drzwi i kulturalnie puścił ją przodem na ogromne szklane schody. Otworzyła drzwi do jego pokoju i rzuciła się na ogromne białe łóżko przykryte czarną kołdrą. Oliver wiedział, co to znaczy, a Vica nie musiała długo czekać aż zacznie zdejmować z niej cudowna czarną sukienkę. Całował każdy centymetr jej ciała. Na ten wieczór ubrała swój specjalny komplet czarnej koronkowej bielizny. Nie minęło nawet 10 minut, a oboje byli nadzy. Ich oddech przyspieszał, wbijała paznokcie w jego umięśnione plecy za każdym razem, gdy w nią wchodził. Po kilkunastu minutach opadli bezwładnie na łóżko, nadzy, wykończeni, szczęśliwi. Oliver przyciągną ją do siebie i mocno przytulił. Oboje wpatrywali się w zdjęcie stojące przy jego szafce nocnej. Ona i on na balu maturalnym, nierozłączni. Na wieki razem.

- Kocham Cię Vica... 

- Ja Ciebie tez kocham Olly...

- Już tęsknię... - Pocałował ją w czoło tak jak zawsze to robił... Z czułością. 



Vica & Oliver

________
NEXT: Alexander.

środa, 20 sierpnia 2014

Liebster Blog Awards



Zasady:


Nominacja do Libster Awards jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym ) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga który cię nominował.


PYTANIA DO MNIE :


1. Jakie jest Twoje hobby?


Moje hobby = moja praca = moja szkoła = malarstwo. 


2. Jeśli mógłbyś/mogłabyś nazwać jakiś przedmiot inaczej niż w rzeczywistości się nazywa, co by to było i jakbyś to nazwał/nazwała?


Odkurzacz nazwałabym pochłaniaczem chomików, a decyduje o tym jedna z historii mojego zwariowanego dzieciństwa, gdy wraz z moim przyjacielem Bartkiem wciągnęliśmy chomika do odkurzacza. Chcieliśmy mu pomóc wyjść spod szafy. Przepraszam Gruby. [*] 


3. Co sądzisz o Latającym Potworze Spagetti?


Mój kolega uważa, że to dla niego jest bardzo zaangażowany. Ja natomiast uważam, że to śmieszne, ale w pozytywnym sensie.


4. Co było Twoją inspiracją do założenia bloga?


Chyba stos moich "Przemyślników" zdecydował o tym. Od zawsze były gdzieś ze mną. Mam ogromną motywacje do pisania w nich, jednak jestem zbyt leniwa aby wrzucić to do komputera. Zdecydowanie bardziej wole tekst mieć w ręce, dlatego też na 16 urodziny zażyczyłam sobie maszynę do pisania i ja otrzymałam. 


5. Jak nazywa się Twoja ulubiona książka, bądź seria książek?


Zbyt dużo czytam abym mogła to określić ...  ale ... ale ... książki do których wracam to zdecydowanie te o Ani z Zielonego Wzgórza, zarówno w wydaniu polskim jak i angielskim. Jest multum innych np. te od Karin Slaughter, J. K. Rowling, pana Grzesiuka oraz wielu, wielu innych autorów. Są ze mną także mity greckie i opowieści arturiańskie. 


6. Jakie są Twoje ulubione imiona?


Matylda, Florian. moje dzieci będą się tak nazywać, a może inaczej ... Kajetan i Luiza, Tymoteusz i Konstancja. 


7. Co robiłaby Twoja wymarzona aplikacja na smarfona?


Szczerze to nie wiem... Ponieważ mój telefon umarł i czekam na nowy, powróciłam do telefonu bez Internetu, aplikacji i zabawnych gier... Ale jak na to patrzę, byłaby to aplikacja która nie pozwoliłabym aby telefon upadł.


8. Kim chciałbyś być w następny wcieleniu?


Kotem... Kociara ze mnie. Ptakiem ... Uwielbiam latać samolotem. ale pod żadnym względem nie chciałabym zostać człowiekiem. 


9. Jak nazywa się najstarsza piosenka którą lubisz?


Podejrzewam, że to jest na 100% utwór z muzyki klasycznej, ale nie jestem w stanie powiedzieć który. 

10. W jakim mieście chciałbyś/chciałabyś mieszkać?


Kraków 


11. Jak dałbyś na imię hybrydzie kaczki, łosia i wiewiórki? 


Zbyszek ;) 


NOMINUJĘ : 

Pytania ode mnie :

1. Co cenisz w ludziach ? 
2. Wolałbyś/wolałabyś mieszkać na innej planecie ? Na jakiej ?
3. Dlaczego nie chodzimy na rękach i nie jemy nogami ? 
4. Jak będzie miała/miał na imię twój wymarzony mąż/żona ?  
5. Film, którego nie polecasz to ...? 
6. Czy kiedykolwiek miałeś do czynienia z osobą, która myślała, że jest najlepsza i najważniejsza w calutkim naszym wszechświecie ? 
7. Co byś zrobił gdybyś wygrał milion dolarów ? 
8. Czy kobiety aż tak bardzo różnią  się od mężczyzn ?
9. Twoje miejsce do którego możesz uciec od problemów to ... ?
10. Czy zjadłbyś/zjadłabyś kota lub psa ? 
11. Dlaczego blogujesz ? 

Zostałam nominowana przez : 

http://porzeczkowekreatywnosci.blogspot.com/

Dziękuje i pozdrawiam :*