" 40... Proszę. Musi być 40... Tak bardzo się starałam. " Mia wierciła się stojącą na ogromnej wadze w Klinice. Jedna z sanitariuszek uważnie się jej przyglądała, gdy tylko weszła przez ogromne drzwi.
- 42 kilogramy...
- Pielęgniarka spojrzała w kartę. - Gdy ostatni raz u mnie byłaś ważyłaś 43
kilogramy.
- Och... -
Blondynka westchnęła, udając skruchę. - Ale jak to możliwe... Jem codziennie
owoce i warzywa i nawet mięso. - Mia spuściła głowę.
- Pani doktor
chce się z Tobą widzieć. - Pielęgniarka zaprowadziła ją do ogromnego gabinetu,
gdzie czekała ją egzekucja. Pani doktor Clinton siedziała w skórzanym fotelu za
dębowym biurkiem. Gdy tylko Mia podeszła ta wręczyła jej karteczkę. Dziewczyna
zręcznie rozłożyła papier i przeczytała tekst na niej zawarty. Opuściła
pospieszanie gabinet i udała się do swojego pokoiku, który dzieliła z jedną z
dziewczyn chorych na bulimię i tak całkiem szczerze musiała przyznać, że nie
zna jej imienia, a ich kontakty ograniczały się do przebywania w jednym
pomieszczeniu. Spakowała dokładnie wszystkie swoje rzeczy do pudeł, a te
najpotrzebniejsze do walizki. Jak została poinformowana przez panią Clinton, a
dokładnie przez skrawek papieru, który od niej otrzymała. Jutro dokładnie
o godzinie 10.30 ma wsiąść do samochodu, a kierowca zawiezie ją do Valley Of
Hope, gdzie została wysłana przez własną matkę. Idealnie.
***
- Witam panienko
Mio. Cudownie panienka wygląda. - Młody kierowca słodko się uśmiechnął.
- Witam... Możemy...?
- Mia skinęła głową upominając się o otworzenie jej drzwi. Wsiadła do samochodu
i nie odezwała się ani słowem przez całą podróż. Gdy dotarli na miejsce
dostrzegła mnóstwo drewnianych chatek, ogromny las i jezioro. Była
zniesmaczona. - Jeśli tylko po Ciebie zadzwonię masz się
tu zjawić jak najszybciej. Zrozumiano?
- Ale co powie
na to pani matka?
- Nic nie powie,
bo Ty jej nie powiesz. - Mia uśmiechnęła się złośliwie
i wysiadła z samochodu. Brakowała jej poniżania ludzi, którzy pracowali
dla jej rodziców. - Pamiętaj, mój drogi, że mam
na ciebie haka. Mamusiu... On mnie wykorzystał. - Jej głosik
zrobił się piskliwy. - Umiem omotać każdego. - Odwróciła
się na pięcie i ruszyła w kierunku bramy obozu ledwo trzymając równowagę na
chudych nogach.
________________
NEXT: Nicolas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz