Jest wcześnie rano, Sebastian opada bezwładnie na łóżko obok Emily. Spała tak słodko, często mówiła przez sen. Pogładził ją delikatnie po włosach.
- Jesteś
taka piękna. - Wyszeptał do jej ucha, składając kolejne pocałunki na szyi.
Schodząc stopniowo do brzucha zaczął ściągać z niej stary T-shirt. Mruczała,
ale nadal tonęła w błogim śnie. - Tak bardzo, bardzo, bardzo Cie kocham. -
Przytulił się do niej. - Muszę Ci powiedzieć całą prawdę, ale nie umiem... -
Mocno ścisnął jej rękę. Brunetka nagle wyrwała się ze snu.
-
Sebastian... Co się?.. - Niedane było jej dokończyć, uciszył ją namiętny
pocałunek. Wplotła ręce w jego gęste włosy. Jednym pociągnięciem zerwał z niej
koszulkę, miała na sobie tylko czarną koronkową bieliznę. - Kiedy..
wróciłeś? - Przyśpieszony oddech nie pomagał zbytnio w wydobyciu z siebie
jakichkolwiek słów.
- Teraz... - Posadził
ją sobie na kolanach, całował jej piersi. - Biegłem do Ciebie ile miałem sił w
nogach... Leciałem na skrzydłach by Cię zobaczyć... Płynąłem przez powietrze..
Byłem niczym ryba... Byłe by dostać troszkę.. Ciebie.. Mojej życiowej siły. -
Rzucił ją na łóżko, oparł ręce nad jej głową, spojrzał prosto w oczy. - Kocham
Cię Emily Rodewood.
- Kocham
Cię Sebastianie Welch... Pożądam Cię Sebastianie Welch.
***
- Kochanie... Co się stało?
- Moja mam jest chora... Przynajmniej
tak twierdzi... Wiesz...
- Wiem... Jedź.
***
Sebastian siedział zrezygnowany na
dworcu czekając na pociąg, nie chciał kłamać.
- Pierdolenie... - Kopnął
agresywnie w duży plecak. Wyrzuty sumienia zgniatały jego wnętrze. Kłamał...
Okrutnie skłamał. W jego głowie pojawił się obraz zaledwie sprzed
doby. On... I ta jedna najważniejsza w jego życiu decyzja...
____________________
NEXT : Ruby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz